poniedziałek, 16 stycznia 2012

Między Szrenicą a Słonecznikiem - część 3 (Karkonosze)

Zima 2010. 

C.d. wędrówki po Drodze Przyjaźni Polsko-Czeskiej (czerwony szlak). 
Trzecia i ostatnia część. 

W okolicach szczytu Czeskie Kamienie (1416m.) i następnego na naszej trasie: Śląskie Kamienie (1413m.) mieliśmy chyba najładniejszą pogodę podczas całej wędrówki. Bardzo dużo niebieskiego nieba i sporo słońca. Z uwagi na piękne krajobrazy tempo marszu niestety nie było zbyt szybkie i już wtedy wiedziałem, że dotarcie dzisiaj na równię pod Śnieżką będzie bardzo trudne. W planach mieliśmy jeszcze po drodze obiad w schronisku Odrodzenie...

Szczyt Czeskie Kamienie


Widok na Wielki Szyszak

Mały Szyszak

Na szczycie Śląskie Kamienie naszym oczom ukazał się niesamowity widok na polskie schronisko Odrodzenie, nieczynne czeskie schronisko Petrova Buda, czeski hotel Spindlerova bouda i szczyt Mały Szyszak (czes. Maly Sisak) o wysokości 1439m. Niestety już wtedy było widać, że pogoda najwyraźniej się psuje. Praktycznie nie było żadnych prześwitów z niebieskim niebem, chmury robiły sie coraz ciemniejsze... Specjalnie nie zmartwiliśmy się tym, przecież czekał na nas obiad w Odrodzeniu, a potem, jak to w Karkonoszach, znowu może pogoda się zmieni i będzie ładnie... Taką mieliśmy nadzieję. :-)

Okolice szczytu Czeskie Kamienie


Droga na szczyt Śląskie Kamienie

Po niezłym obiedzie, zorientowaliśmy się ,że pogoda nie tylko nie poprawiła się, ale robiła się z minuty na minutę coraz gorsza. Podczas podejścia pod Mały Szyszak, jeszcze nie było źle. Widoczność tylko trochę się pogorszyła, powoli zaczął wiać coraz mocniejszy wiatr. Kiedy jednak trawersowaliśmy Małego Szyszaka, zbliżając się do góry Smogornia już wiedzieliśmy, że nie będzie lekko... :-(

Widok ze szczytu Śląskie Kamienie


Po lewej schronisko Odrodzenie, po prawej hotel Spindlerova bouda

Widoczność diametralnie się pogorszyła, widzieliśmy tylko najbliższe tyczki wyznaczające przebieg szlaku. Zaczął padać śnieg, a wiatr już zrobił się typowo karkonoski, czyli bardzo porywisty. Temp marszu spadło dramatycznie, oczywiście już nie z powodu pięknych widoków. Podczas trawersu góry Smogornia sytuacja jeszcze się pogorszyła, w pewnym momencie nie widzieliśmy nic, nawet najbliższej tyczki! O dojściu do równi pod Śnieżką już wtedy nie myśleliśmy, trzeba było jak najszybciej dojść do Słonecznika i skierować się w dół do Karpacza. Z powodu silnego, mroźnego wiatru niektórym osobom z grupy zaczęły niebezpiecznie boleć palce stóp i rąk. Na szczęście w końcu dotarliśmy do Słonecznika. Potem szybko w dół, a tam... cisza i spokój. Wiatr ucichł, od razu temperatura odczuwalna podniosła się. Polepszyły się humory :-) Do Karpacza wracaliśmy już w świetle czołówek. 

Zdjęć z tego ostatniego etapu nie mam. Nawet mi nie przyszło do głowy w tym czasie robić zdjęcia. Wycieczka pokazała nam prawdziwe piękno ale i niebezpieczną zmienność pogody w Karkonoszach. Nigdy nie można tego lekceważyć i iść nie przygotowanym na taką wyprawę, szczególnie jeżeli chodzi o okres zimowy. Wyprawa ostatecznie mimo wszystko wszystkim się podobała. 
W tym roku zamierzamy ją powtórzyć, a jak pogoda dopisze to nawet trochę ja wydłużyć :-)

7 komentarzy:

  1. Twój opis wycieczki przypomniał mi różne ciekawe historie ze szlaku. M.in uderzenie pioruna tak ok. 50 m od naszej grupki w Bieszczadach, czy atak tumanów mgły podczas podejścia na Jasień, gdy dosłownie nie widzieliśmy końca swoich rąk. Góry bywają groźne, ale i piękne, co ładnie pokazałeś na blogu. Udanej wyprawy w tym roku.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak na razie takich "ciekawych" zdarzeń podczas wędrówek na szczęście nie miałem wiele. No, chyba że zaliczyłbym do nich spotkania na szlaku z zaginionymi psami bez kagańca i smyczy. Na szczęście jak na razie takie spotkania nie kończyły się bezpośrednim kontaktem. :-)
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie ciagnie teraz czeska strona Karkonoszy, częściowo juz poznana, przepiękna!

    Spotkania z psami też mi się zdarzały, przyznam, że raz się najadłam strachu;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ikroopka -> Czeska strona Karkonoszy jest mi zupełnie nieznana, ale właśnie mam w planach niedługo (jeszcze tej zimy) tam sobie "pospacerować". Z pewnością, jak już widziałem u Ciebie na blogu będzie mi się podobało :-) Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jutro wybieram się na Szrenicę z Harrachova przez Vosecką Boudę. Może w końcu pogoda mi dopisze :-)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. A na Twoich fotkach mogłem oglądnąć, to co nie dane mi było widzieć w zeszły weekend :-( Pogoda mi nie dopisała :-(

    OdpowiedzUsuń
  7. I to jest dopiero zima. Miło powspominać. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin